Następnie, ruszyliśmy dalej na południe do Nary, pierwszej stolicy Japonii w czasach, w których Japonia jeszcze nie była Japonią a w Polsce „nie było niczego”. Nawet, Wałęsy nie było.
Oczywiście naszym celem był znajdujący się tam w światyni Todai – ji największy na świecie posąg Buddy (Daibatsu – den), zbudowany z 437 ton bronzu i pokryty 130 kg płatków złota.
Objuczeni aparatami, siatami i pleckami wypchanym herbatą, w upale przebijaliśmy się przez tłumy ludzi i oswojonych danieli, tratujących dzieci w pogoni za herbatniczkami serwowanymi przez roześmianych rodziców. Po powrocie do Kyoto, odwiedziliśmy znajdującą się przy samym miejscu naszej akomodacji Higashi Hogan-ji.
Wieczorem nie mogło zabraknąć kolejnego cudnego odkrycia słynnej ramen w następnych wspaniałych odmianach. Po prostu rzeź z tą zupą. Stawia na nogi i jest wręcz pyszna. W dobrym tonie jest siorbać znajdujący się w niej długi jak polski dług publiczny makaron.