W zasadzie to nie było już biletów. To znaczy były trzy a my przecież potrzebowaliśmy 4. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy z Piotrkiem, że najpierw to przegadamy z wszystkimi zainteresowanymi. Co prawda Piotrek deklarował, że przecież ma blisko a Seba, że już był, to jednak, niesmak przy takiej decyzji by pozostał.
W skrócie pisząc, przez Dave z centrum nurkowego, to, że jesteśmy Polakami i "zabijamy za mniejsze rzeczy", szefa nurkującego na Fuji o godz. 7 rano dostajemy telefon, że są 4 miejsca i mamy pól godziny by być na marinie. Oczywiście, wszyscy spaliśmy w najlepsze po imprezie.
Całość - od okrzyku Seby do zameldowania się na marinie zajęła nam chyba z 15 min. W między czasie pobudka, zamówienia i jazda taxi, zakładanie soczewek i pakowani sprzętu :).
Daliśmy radę i z nadzieją oczekiwaliśmy po dwa nurkowania na tej Wielkiej Rafie Koralowej na Morzu Koralowym - jednym z najsłynniejszych nurkowych spotów świata. Cudzie Świata.
Po chyba 2 godzinach jazdy szybkim promem kotwiczymy przy "pontonie" - bazie snorkllingowej i nurkowej. Jesteśmy podzieleni na 2 grupy - certyfikowani i początkujący.
Ocenę należy podzielić na 2 kwestie: ocena nurkowań od strony organizacyjnej i ocena spotu, jako takiego.
Ocena organizacji sprowadza się generalnie do słów chaos i komercja.
Niestety, tłumy napędzane do "nurkowania" i hałas z tym związany wystraszyłby stado żarłaczy białych. Podstawianie w połowie pustych butli, nurkowania po 10 min i inne atrakcje mogą Cię czekać od strony organizacyjnej.
Mimo tego i wysokich kosztów było warto. Mimo tego również, że co ważniejsze widoczność nie była rewelacyjna a prądy silne. Widzieliśmy wiele pięknych gatunków koralowców i ryb i wszelkiego innego życia oceanu.
Pięknie było.