Życia na jachcie było w miarę schematyczne, ale czy nudne? No raczej nie. Nie wiem, od któej pory zacząć, bo wszystko to się bardzo mieszało. :)
Powiedzmy śniadanie, jajówa obowiązkowo, kawka, zaraportowanie pozycji i w drogę na kolejny spot nurkowy i snorkllingowy.
Nie można nie wspomnieć, o naszych przygotowaniach alkoholowych poczynionych w markecie Thirsty Camel :), które wzbudziły słuszny szacunek i przerażenie wśród sąsiednich jachtów. Dostaliśmy nawet oklaski na stojąco od ostatnich imprezowiczów w ostatnim czynnym jeszcze klubie/restauracji. :)
Pogoda nie jest idealna, zdarzają się krótkie deszcze, ale generalnie w trakcie przepłynięć łapiemy słońce i wiatr we włosach. Żeglujemy między archipelagiem wysp na skraju morza koralowego i wielkiej rafy koralowej.
Kotwica i do roboty :). Zaczęła się już jednak pora stingerów, czyli małych oceanicznych zabójców - meduz, więc trzeba nałożyć cieniutkie lycrowe kombinezony o grubości 1mm, balast, aparat i pod wodę.
Nurkujemy z Sebą ile się da, wysysając butle od środka. :))
Żadna to sztuka zakochać się w nurkowaniu w Australii.
Na początku był chaos. Człowiek jest oszołomiony ilością i różnorodnością podwodnego życia. Zawieszony, jak w powietrzu, dostrzegasz formy, znane tylko z filmów z NG i te zupełnie nieznane, jak złapany ręką niechcący przezroczysty wąż-meduza. :)
Dużo jest takich mieszanek np. rekin-krokodyl. :)
Piękne podwodne ogrody koralowców, pełne małych kolorowych stadnych gryzoni :) i tych zupełnie dużych jak maoryski wargacz dwugłowy, który waży do 210 kg.
Po obiadku, w których najlepszy i najczęstszy udział mała Marta, czy to zakotwiczeni gdzieś w jakiejś zatoce, bądź przy plaży, jak tej niebiańskiej Whiteheaven Beach, zaczynała się w zasadzie impreza. No bo co tu robić, posiłki odwalone, przelot zakończony, nurkowanie i snorkllowanie odhaczone :).
Nie było wyjścia.
Zresztą jak mogłoby być z Panem Imprezą?
Imprezy z tańcami na pokładzie i akrobatyką damską na głównym bomie trwały generalnie do godzin późnych. :)
Rano już przecież czekały na nas takie atrakcje jak pełne zaćmienie słońca w Hamilton Island, oglądane po dwóch godzinach snu i przez cztery pary okularów słonecznych:).
Piękny czas, jak to napisała Steph "with amazing friends". Prawdziwe wakacje.