Z Brisbane teleportujemy się do Hamilton Island. Samo lądowanie jest piękne. Pełno małych wysepek na Pacyfiku. To nasz cel – Whitesundays Islands.
Pas startowy jest króciutki i z trzech boków zakończony wodami oceanu. Malutki hangar, śmieszna wakacyjna atmosfera, totalny luz miejscowych, którzy dobrze wiedzą, że żyją w raju :).
Od wyjścia z lotniska do promu, który zabierze nas na miejsce charteru jachtu jest aż 20 metrów, co nie jest bez znaczenia, zważywszy na nasze obładowanie.
Wsiadamy na szybki prom i wręcz lecimy po Pacyfiku. Poznajemy przy tym niezwykle sympatycznego Chrisa, który 10 lat temu po raz pierwszy przyjechał do Arlie Beach i zapowiedział, że osiądzie tu na stałe co uczynił przed 3 laty. Chris jest dyrektorem w firmie mustrującej marynarzy, ma doczynienia z polskimi marynarzami i paroma sekretarkami. Mówi, że wszyscy są super i mówią bardzo szybko. Był nawet w Polsce w Białymstoku :). Zna Żubrówkę.
Mimo, że planowo mieliśmy jechać do mariny na jacht, korzystamy z propozycji Chrisa i jedziemy do jego przepięknego domu, na wzgórzu, z oszklonymi ścianami, totalnym widokiem na ocean i marinę jachtową. Pijemy piwko, śmiejemy się i zazdrościmy zwłaszcza basenu, w którym mógłbym spędzić resztę życia z drinkiem z palemką w ręku, wpatrując się, który to z sąsiadów, odpływa lub przypływa dziś swoim jachtem.
Robi się późno więc Chris podwozi nas do mariny.
Chris to taki Chris o poranku, z "Przystanku Alaska". Przystojny, jak mówi Marta i inteligentny. Do tego dziany. Byłem blisko zaproponowania mu wspólnego zamieszkania,oczywiście u niego. :)
Wchodzimy na nabrzeże i już słyszymy radosny okrzyk Pana Imprezy..Piękny, regatowy jacht, z dwoma sterami, ogromnym masztem, wygodą kuchnią i kabinami z łazienkami czeka już na nas. Wow…Na jachcie polska bandera. Tu wszyscy są dumni z tego, że są Polakami.
Po jakimś czasie dojeżdża jeszcze Ziggi – Zbyszek, od 30 lat mieszkający w Melbourne i koleżanka Seby Stephani. Wraz z Sebą na jachcie czeka już jego kolega źródłowo z Wrocławskiej z Orłowa obecnie Sydney.
Mustrujemy się na 5 dni. Załatwiliśmy sprzęt nurkowy i snorkellingowy. Od śmiesznego Dave dostajemy aż 6 tanks czy butli z tlenem do nurkowania. Nominalnie powinniśmy dostać o 2 mniej.
Briefing na jachcie, zakupy i wychodzimy w ocean…