Geoblog.pl    mmt    Podróże    Australia i Nowa Zelandia 2012    Sydney
Zwiń mapę
2012
31
paź

Sydney

 
Australia
Australia, Sydney
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18200 km
 
Skoki temperaturu są tu niezwykle wysokie. Rano było już 28 stopni. Ruszyliśmy na ekspresowy podbój Sydney. Było nam łątwiej, bo wszystko dokładnie opisała nam Tereska. Gdzie, co i jak. Lepiej niż najlepszy Lonely Planet. Zaczęliśmy od spaceru wybrzeżem od Bronte Beach do legendarnej miejscówki surferskiej Bondi Beach, przez Tamarama Beach. Smaczku dodawała wystawa wspaniałych rzeźb ulokowanych na całej trasie tego "scenic walk", co ma miejsce raz do roku i to chyba tylko przez tydzień. Cieżko oopisać piękno Pacyfiku, ogromne fale i turkusowe wody. Ciżęko opisać również piękno plaż. Szerokich z mięciutkim piaskiem.
Wystarczy wspomnieć, że Bondi Beach to ponoć jedna z najpiękniejszych plaż w Australii czyli też świata. I tak wygląda.
Niesamowite wrażenie robi piękny wymiaroy basen ze szmaragodową wodą, położony na skraju Bondi Beach, gdzie Aussie pływają w słodkkiej wodzie i co rusz przelewają się górąfale z oceanu. A to wszystko przy pięknej restauracji nie przypominającej tej na Kamiennej Górze w ogóle.
Później ruszyliśmy na słynny Fishmarket. Największy po Tokyo targ ryb i owoców świata na globie.
Oprócz podglądania dziwnych stworów morskich, które już widzieliśmy tu w Aquarium i na które ostrzą sobie zęby i noże Azjaci, wybraliśmy się tam na śniadanio-obiado-kolację :).
Zaczęliśmy od 2 rodzajów ostryg a potem zamówiliśmy sobie talerz owoców morza dla 2. Jak na drogą Australię naprawdę w dobrych cenach.
Jednak największym hitem była dla nas wcześniej nie próbowana sałatka z meduzy :), przygotowana przez Japończyków wraz z chili, limonką, wasabi, cebylką makaronem ryżowym i czosnkiem. Była po prostu genialna.
Potem ruszyliśmy spacerem na Darling Harbour do Wildlife Park, mieszczącym się tuż przy Aquarium.
Wrażenia tożsame.Paść można ze śmiechu już na wejściu, obserwując misie koala ledwo trzymająśce się gałęzi i śpiące "pod wpływe" 20 godzin na dobę :)
Oczwyiście, węże , pająki, kangury, emu i ogromny krokodyl, któremu dzięki zbrojonej szybie można było się przyjrzeć z odległości 3 cm. Masakra miał chyba z 5 m i naprawdę wielkie zęby.
Po tym udaliśmy się na prom, którym popłynęliśmy do ulubionej dzielnicy naszego kochanego Seby do Mainly.
Samo przepłynięcie promem przez cała zatokę jest przygodą samą w soie. Widać jak wielu Aussie kocha sporty wodne. Setki yachtów uciekały nam spod dzioba.
Mainly przypomina trochę Sopot.
Główny pasaż to taki Monciak, który prowadzi do pięknej surferskiej plaży Corso.
To tu najczęściej w Sydney giną surferzy w w paszczach rekinów, których jest tu ponoć sporo i z którymi można nurkować.
Jakoś na to nie mieliśmy czasu. :)).
Powró i pamanorma nocnego City i Opery też piękna.
Jeszcze pożegnalny drink z Tereską na Coogiee Beach w Coogiee Pub i nocnych Polakó rozmowy.
Trzeba przyznać jedno. Polonia w Australii jest fantastyczna, pełno ambitnych, fajnych, wyluzowanych ludzi, bez kompleksów, dumnych z bycia Polakami o czym świadczą choćby nalepkiu na wszystkich posiadanych przez nich samochodach. Niezwykle gościnni i pomocni.
Naprawdę są tu wartością samą w sobie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mmt

Marta i Mati
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 98 wpisów98 76 komentarzy76 440 zdjęć440 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
25.05.2013 - 07.06.2013
 
 
25.10.2012 - 21.11.2012