Oj bolało bardzo :). Impreza niestety kosztowała nas mnóstwo zdrowia i nawet najmniejszy ruch sprawiał ból. Tak czy inaczej pospacerowaliśmy nad oceanem, a wieczorem wraz z Pawłem i Madzią pojechaliśmy 100 km na południe zrelaksować się w Penisula Springs w basenikach termalnych na świeżym powietrzu. Temperatura wody dochodziła do 42 stopni i było to naprawdę gorąco. W każdym razie, późnym wieczorem po tych ognistych kąpielach zacząłem dochodzić do siebie. Jest tu inaczej:).
Pięknie było leżeć w termalnym basenie na szycie wzgórza, sącząc zakazanego tu drinka i patrzeć na zachód słońca topiącego się w bezkresnej dżungli.