- wszyscy są szczupli;
- kobiety imają się najcięższych zajęć, wiosłują (kiedy men się relaksuje), kuja betonowe podłoża, czy prowadzą w "trasie" skutery;
- Vietnamczyczy cały czas coś jedzą, głównie zupę Pho :);
- generalnie totalny burdel;
-vietnamska kawa to konglomerat naprawdę mocnej parzonej (ze specjalnej zapażarki) z 48% mlekiem skondensowanym =pyszna;
- prawo o ruchu drogowym to osobna kwestia. Próbowałem to sobie w glowie jakoś uporządkować i wyszło mi następująco: ogolna zasada: brak zasad - wyprzedzanie na trzeciego i czwartego jak, dorga pozwala, czyli tzw. mazowiecka dzida w wesji klasycznej (równolegle:)) jest absolutnie w dobrym tonie, a jeśli doidamu do tego przejście dla pieszych, znak stopu, przejazd kolejowy, tysiące skuterów i setki rowerów oraż garść pieszy a to wszytko n czerwonym świetle, jadąc wprost na czołówkę z tirem, zbliżającym się z odległości mniejszej niż 100m uzyskamy przespis na vietnamską "trasę". To jest wojna. Trzeba przyznać, iż sławetna siódemka do Wawy, to przy tym cztero pasmowa autostrada. Wisienką są np. zrelaskowane krowy, które przecinają wszerz te "sutostrady" bądź pieszy nisoący długie żerdzie z bambusa albo rozsypane ze sktur ow towary na tych ze "hajłejach". To się nazywa współczsesny Viet Kong;
- jadąc wszyscy trąbią. Po paru dniach zaczynamy rozumieć różne trąbienia typu uważaj, wolna taxi bądź ja mam pierszeństwo choć ty masz zielone. Nikt, się z nikim na drodze nie kłóci, choć gdyby przenieść to nagle na warunki polskie to połowa społeczeństwa zginęlaby w wypadkach a reszta w walce wręcz - tzw. ulicznej;
- prawie wszystkie dziewczyny mają dligie, kruczo czarne włosy do pasa i dłuższe;
- męzczyźni głównie zajmują się gadaniną, żarciem, podpijaniem miescowego bro i pleniem z długich bambusowych faj;
- jedzienie jest lepsze niż chińskie - mniej kaloryczne i chyba bogatsze w swej formie oraz smaku;
- piwko dobre typu pilsner dość lekkie;
- wino Vang Dalat przepyszne o smaku porzeczki;
- wśród turyst ow najwięcej jest australijczyków.
- zupę pho jemy trzymając pałeczki w prawej ręce a łyżkę w lewej (cytując za Maćkiem);
- ludzie są równie mili co biedni i ciężko pracujący.