Z jesiennej Europy wprost do tropików. Lot na szczęście bez historii. Na chwilę wychodzimy przed budynek lotniska. Ta chwila trwałą ze 3 minuty, ale obładowany plecakiem czuję jak się szybko rozpuszczam. Ucieczka do klimatyzacji. Jak dobrze, ze musimy się ewakuować do klimatyzacji. Jest ok. 80% wilgotności i ponad 30 stopni.
Jeszcze odpoczynek na grubych jak chmury wykładzinach terminala, singapurskie noodle, orchidee i przesiadka do Jet 'Stara. Do Melbourne!